
Pierwszy dzień targów przywitał wszystkich lekkim zimnem. Termometry wahały się między -1, a -2, lecz prawdziwa temperatura była niższa ze względu na wiatr. Im bliżej było jednak wieczora i nocy to wciąż spadała. Nie przeszkadzało to jednak tym, którzy przybyli by zobaczyć, co też wiele firm zbrojeniowych przygotowało z okazji pionierskich targów. Ubrani w płaszcze i ciepłe kurtki biznesmeni, dyrektorzy spółek, zwykli obywatele przychodzili z identyfikatorami, które żołnierze pilnujący wstępu sprawdzali, a następnie wskazywali kierunek do kolejnych wartowników, którzy czekali by prześwietlić każdego z gości i dokonać przeszukania ewentualnego bagażu. Nie mogło być inaczej. Duże wydarzenia zawsze były w polu zainteresowań grup ekstermistycznych lub terrorystycznych, a takie na których pojawiały się jeszcze znaczące osoby w polityce czy świecie wojskowych były szczególnie narażone na próby ich zakłócenia.Pod budynek Wydziału Techniki i Innowacji Akademii Wojskowej podjechała czarna limuzyna z rządowymi tablicami Królestwa Voxlandu. Po inspekcji otoczenia przez funkcjonariuszy służb specjalnych ze środka wysiadła Jej Królewska Mość, która przyjechała by uroczyście otworzyć targi, ale również i zapoznać się z ofertami wystawców. Przywitała się z dyrektorami, ministrami i generałami czekającym w akademickim hallu. Po krótkich kurtuazjach i wymianie zdań wszyscy ruszyli w stronę hal, na których zwykle studenci uczyli się w praktyce sposobu działania maszyn wojskowych, ich naprawy, przeglądy czy testowali własne projekty. Na czas targów, które przypadały na ferie akademickie, z wnętrza wyniesiono znajdujące się tam normalnie pojazdy, maszyny naprawcze, wszystko, co mogło przeszkadzać i było możliwe do ruszenia. Teraz hala była nie do poznania. Banery reklamowe, namioty, manekiny, podwieszone makiety dronów czy myśliwców. Wystawcy przedstawiający karabinki, systemy uzbrojenia, filmy z prób na poligonach.